Teneryfa. Mój pierwszy krok ku osiągnięciu spokoju, jaki czułam jeszcze niedawno.
Ta wycieczka była zaplanowana. Nie rok wcześniej, nie kilka miesięcy, ale zaledwie miesiąc przed wylotem. Potrzebowałam odpoczynku, spokoju i chwil tylko dla siebie.
Czy udało mi się to osiągnąć?
Pogodne Puerto De La Cruz
Nigdy nie byłam w Hiszpanii. Nigdy też nie leciałam samolotem, z racji tego że nigdy nie opuszczałam granic naszego kraju. Postanowiłam wraz z początkiem tego roku przełamać passę podróżowania jedynie po Polsce i zacząć spełniać moją długą listę podróżniczą.
Hiszpania była chyba na samym jej końcu, ale teraz po powrocie wiem, że na listę wpiszę jeszcze kilka hiszpańskich miejsc, wysp...
Kocham takie miasteczka jak to, w którym mieszkaliśmy. Nie za głośne, nie za ciche, pełne kolorowych kamienic, wypełnione samymi uśmiechniętymi ludźmi. Każdego dnia aż chciało się wstawać i ruszać na śniadanie bo wiedziałam, że przywita mnie już z rana kilku Hiszpanów swoim wesołym !Buenos dias!
Puerto jest kolorowe, wesołe, pogodne. Każdy budynek innego koloru, każde drzwi innego, a te ich balkony! Wszystko to ma w sobie niepowtarzalny urok i czyni to miasto jeszcze piękniejszym.
Północna Teneryfa
Poznałam pólnocną część wyspy przede wszystkim od tej dobrej strony. To prawda, jest bardziej wietrzna. To prawda, pogoda zmienia się tu z chwili na chwilę. I to prawda, wieje tu mocniej. Jednak nic nie dorówna temu jaka jest zielona, kolorowa a ta jej zmienność jest na prawdę mocno pociągająca bo nigdy nie wiesz co Cię zastanie. Zima na pólnocnej Teneryfie wygląda tak, że rano wychodzisz w krótkim rękawku, ale weź ze sobą bluzę lub sweter bo za pół godziny może nadejść chmura, zawiać wiatr, a temperatura spaść o kilka stopni. Doświadczyłam tam chyba wszystkich zmian pogody przez zaledwie kilka dni. Od słoneczka i 30 stopni, po szalone wiatry i mgły gdzie widoczność jest zerowa, aż do deszczu, a to dowody na to, że bywa na prawdę nieobliczalnie.
To jednak uważam za jej urok.
Widoki zapierały mi dech w piersiach. Z każdym wyjazdem, z każdym spacerem, za każdym razem inne. Ocean w obecności wulkanu i zielonych palm to idealny krajobraz.
Poranny widok z okna
Hiszpańskie banany
Nigdy nie widziałam takiego czarnego piasku, ciemnej plaży. Wrażenia niezapomniane. Cudownie jest leżeć na ciemnej plaży i patrzeć na czysto niebieski ocean, a za nim zielone wzgórza.
Z wyjazdu wróciłam z tysiącem zdjęć, więc będę miała do czego wracać w chwilach tęsknoty.
Teneryfa z mapą
Lubię planować każdy wyjazd z mapą. Spisuję kilka miejsc, które chciałabym zobaczyć, które są moimi "punktami obowiązkowymi". Najczęściej wszystko się udaje, na szczęście, i to większość we własnym zakresie.
Na tym wyjeździe chciałam przede wszystkim odpocząć od obowiązków, zobowiązań, klientów i telefonów, ale nie byłabym sobą gdybym nie zorganizowała kilku długich wędrówek w poszukiwaniu pięknych miejsc. W ten sposób odwiedziliśmy ogromny ogród zoologiczny i widzieliśmy na żywo delfiny oraz orki (choć marzy mi się zobaczyć te cudowne zwierzęta w ich naturalnym środowisku), byliśmy w stolicy wyspy - Santa Cruz (niestety nie przypadła mi do gustu, typowa Warszawa z tym okropnym pędem i zgiełkiem ulicznym), kroczyliśmy po kraterze wulkanu, widzieliśmy największe klify wyspy w Los Gigantes, piliśmy najlepsze w życiu owocowe wina, braliśmy udział w Carnaval Tenerife czyli największym po Rio karnawale. Och było dużo tych atrakcji. Na tej wyspie nie można się nudzić.
Los Gigantes
Wulkan Teide
Karnawał Teneryfa 2017
Karnawał Teneryfa 2017
Smocza Dracena
Hiszpania zimą
Najlepsze jest to, że zimą udało się nam opuścić szary, ponury, deszczowy i smutny kraj by wybrać się w miejsce jak z bajki. Udało się zapomnieć o depresyjnych dniach i wejść w rytuał leniwego wstawania gdy budzi nas piękne słońce. Coś takiego na prawdę można zrobić, brzmi to nieźle a jeszcze lepiej jest gdy człowiek uświadamia sobie, że to nie żadna bajka, to się dzieje na prawdę!
Co będzie kolejnym kierunkiem, gdzie poniesie mnie następnym razem? Plan już jest, a jak ! :)
Teraz czas na jego realizację.