wtorek, 2 maja 2017

Moja majówka, mój maj



Zaczyna się najpiękniejszy dla mnie miesiąc w roku...
Jak to dobrze, że nie wyruszyliśmy nigdzie na Majówkę, że nie zarezerwowaliśmy sobie trzech dni w górach, ani nad jeziorem, ani w żadnym pięknym mieście. Pogoda nie dopisała w tym roku i szczerze cieszę się z tego, że zostaliśmy.
Wypoczywam psychicznie, staram się i fizycznie, w ciszy i spokoju.
Codziennie przyjeżdżam do rodziców i podpatruję jak do ich ogrodu wkrada się wiosna - moja najukochańsza pora roku :) U siebie będę mogła oglądać budzącą się przyrodę dopiero za minimum 1,5 roku, więc póki co korzystam z działki rodziców. Czytam dużo książek, bawię się z siostrzeńcem, robię masę zdjęć i żyję tymi chwilami najlepiej jak tylko się da.
Byliśmy w jednym z tutejszych gospodarstw agroturystycznych, w którym można zobaczyć konie, króle, kozy, osiołki, lamy, pawie, kaczuszki czy owce, pobawić się z dziećmi na placu zabaw, zrobić grilla, zjeść na świeżym powietrzu. Świetne miejsce dla rodzin.




Przeszłam z aparatem ogród i sad rodziców kilkanaście razy w ciągu moich kilku wolnych dni. Oddychałam pełną piersią, by zapamiętać to świeższe powietrze... bo dziś znów wracam na wieczór do miasta...
Już dawno doszłam do wniosku, że to życie na wsi, z dala od miasta, z dala od cywilizacji, zgiełku i gwaru, jest tym czego najbardziej potrzebuję. Muszę obserwować przyrodę, bo daje mi to uśmiech na twarzy. Słucham śpiewu ptaków, marzę o uprawie warzyw dlatego co lato zajmuję się warzywniakiem rodziców. W takich miejscach czuję, że żyję.



Pojawiają się z każdym tygodniem nowe kwiaty. Nowe rozkwitają i cieszą moje oczy swoim pięknem... Truskawki też zakwitły, pierwsze w tym roku, już nie mogę doczekać się świeżych owoców rwanych prosto z krzaczka.









Przyjemnej dalszej części majówki, Kochani! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz